Z pustego i Salomon nie naleje. Wielu artystów przyznało, że rzeczy pisane na haju czy bani na trzeźwo okazywały się bełkotem...
Dlatego, żeby zrozumieć niezrozumiałe czasami trzeba poznać kontekst i otoczkę wgryźć się głębiej. Też za pierwszym razem zupełnie nie zrozumiałem "Strachu i odrazy" i również oceniłbym ten film nisko, zbyt nisko. Dziś daję mu "tylko" mocne "8" za to że nie mówi o co właściwie chodziło w całej kulturze lat 60.
Ten jest właśnie prawdziwym mistrzem, który do głębokiego zrozumienia nie potrzebuje 'wspomagaczy'.
Napisałam to z ironią.Jestem wrogiem tego rodzaju używek.Uważam że chore jest się naćpać aby móc zrozumieć film,a żałosne jest to żeby mieć wyobraźnię tak niskich polotów że nie można,weług niektórych,obejrzeć filmu bez "ćpania".
Mi o to właśnie chodzi.Też mnie to razi w oczy bo tak samo można napisać o innych filmach typu o piciu alkoholu i się najebać by lepiej zrozumieć film + by się lepiej oglądało.Po prostu ludzie powalają mnie na ziemie swoim podejściem do filmów.
Myślę też że wielu "ćpających" nie ćpa,tylko próbują wyjść na...(nie wierzę że to piszę... :-) ) ćpunów ze "stylem" i z pewnym stylem "bycia i życia" :-D
Ja do dziś pamiętam typów ze szkoły którzy palili szlugi tylko po to by się przypodobać rówieśnikom nie mówiąc że niektórzy w taki sposób szukali kolegów.Teraz pewnie jest podobnie tylko że teraz rządzi zielsko.
Też mnie to wkurza. Tyle że mi tam to lata, czy ktoś coś bierze czy nie. W każdym razie takie teksty, że "tylko będąc na haju, można zrozumieć", to przesada. Jakoś oglądałam ten film na trzeźwo i wszystko zrozumiałam. To jest kwestia dystansu/otwartości, a nie tego czy ktoś był naćpany jak bohaterowie. Osobiście dla mnie wypowiedzi o których mowa, takie "chwalenie się" jest niedojrzałe, żenujące i śmieszne.
Jest trochę prawdy w tym co napisał autor tematu, bo przecież żeby zrozumieć naćpanego trzeba się naćpać razem z nim, a bohaterowie w filmie są naćpani :)
żałosnym jest myśleć że zrozumie się to tak jak ktoś kto już używek próbował, niestety ktoś kto nigdy nie ćpał pewnych rzeczy nie pojmie i tak jest prawda
I właśnie to jest w tym wszystkim najsmutniejsze. Spora grupa zwolenników,sympatyków tegoż tytułu kompletnie nie zrozumiało lub wypacza wizję Giiliama. Wypaczą ją w ten sposób,że błędnie interpretuje jego artystyczną,indywidualną wizję,jego abstrakcyjny styl zostaje kompletnie,źle odebrany i wartość danego filmu traci na znaczeniu,nawet jeśli dostaje tutaj sporo pozytywnych ocen. Las Vegas Parano stał się dla fanów czymś w rodzaju kultu używek, czymś w rodzaju usprawiedliwienia potrzeb wewnętrznych,usprawiedliwienia swoich czynów, stał się czymś z czym biorąca używki społeczność identyfikuje się i odbiera branie za coś pozytywnego...nie biorąc poprawki na dalszą perspektywę. I nie,nie piszę tutaj o przesłaniu anty-używkowym tego filmu,bo nawet nie miał takiego zamiaru i dobrze,ale piszę o złej,błędnej,nietrafionej interpretacji plebsu,który nawet nie zastanowił się nad tym filmem,a jedynie dał 10,9.8,bo jest o ćpaniu,które jest cool,super,trendy.
Zdajesz sobie sprawę, że ten film to nie jest wizja reżysera, tylko wielkiego Huntera Thompsona? Który znany był własnie z zażywania ogromnych ilości narkotyków... Polecam książkę 'lek i odraza w las vegas' oraz inne dzieła mistrza. Do tego z zapoznaniem się z dokumentem o tej postaci.
Na podstawie czyli,tak czy siak Gilliam dodał od siebie bardzo wiele. Wystarczy spojrzeć na jego biografię i łatwo zauważyć,że on po prostu bawi się takimi tematami (jeszcze mam kilka tytułów jego twórczości do nadrobienia) Aczkolwiek jakby nie patrzeć,to nie zawracałem sobie tym głowy na jakiej to było podstawie,nie zwróciłem na to uwagi, tak po prostu.
Z pewnością tak zrobię,że któregoś dnia przysiądę i spojrzę na tą literaturę,którą mi poleciłeś.
Nieprawda, że Gilliam dodał od siebie bardzo wiele. To jest jedna z najwierniej przełożonych książek na język filmu. Poza tym Hunter Thompson, cały czas nadzorował dzieło, aby wyglądało tak jak on to widzi.
film oglądałem na trzeźwo chyba :P ale w trakcie oglądania przypominały mi się podobne zajawki jakie ja miałem łykając kwas parę tablet i wąsy :P zapijając piwkiem !!!!
Jak przyćpasz to całkiem możliwe że nic nie zrozumiesz. Ten film to już narkotyk w czystej postaci i najlepiej nic nie brać tylko zagłębić się w ten klimat.
tak kuhwa naćpany nawet nie byłbyś w stanie skupić sie na niczym chyba nie wiesz o czym mòwisz
Dokładnie, chociaż film w swoim założeniu pokazuje zarówno owczy pęd za amerykańskim snem tak przecież mocno promowanym jako spełnienie marzeń i czerpanie ze źródła możliwości, oraz zatracenie i degrengoladę ruchu hipisowskiego a także skutek jego rozpadu na przełomie lat 60/70 co film jasno pokazuje w tym całym swoim narkotykowym szale bohaterów i ogółem całego środowiska dookoła, jakie to było 'życie teraźniejszością' zmierzające do patologii i nicości. Też jest tam wzmianka o Wietnamie i nie jest to powiedziane, ale bodajże Gonzo wspomniał że walczył w Wietnamie - nie wiadomo czy mówił to na poważnie, czy po prostu był naćpany i mamrotał. Aczkolwiek to by tłumaczyło jego uzależnienie i skłonności do agresji, noszenie przy sobie broni i wymachiwanie nożem. Wiadomo że żołnierzom w tamtym czasie podawano narkotyki, by mogli jakoś psychicznie przetrwać okrucieństwo wojny. Ogólnie film mówi o czymś istotnym w tym całym swoim szaleństwie i głupocie, aczkolwiek do mnie to szczerze jakoś nie trafiło taka wizja.
Niekoniecznie. Za pierwszym razem jak to oglądałem to byłem zmuszony wyłączyć po godzinie. Sam film mnie naćpał.